Wpis powstał jako komentarz do 1 odcinka podcastu „Między duchem a ciałem”, którego jestem autorką. Do rozmowy w tym odcinku zaprosiłam Justynę Iwanowską – psycholożkę i joginkę. Wspólnie rozmawiamy o przekonaniach dotyczących wyglądu i ciała oraz zastanawiamy się co możemy zrobić, by lepiej się czuć we własnej skórze. Zapraszam do odsłuchania rozmowy.
„Rodzimy się pełne miłości i akceptacji dla ciała. Z czasem nasze ciało i stan naszego zdrowia zmieniają się pod wpływem nawykowych myśli i przekonań, które kierują naszym zachowaniem. Chcąc zmienić nasze życie i zdrowie, musimy uznać niezaprzeczalną jedność pomiędzy naszymi przekonaniami, sposobem postępowania i ciałem fizycznym. Musimy następie wnikliwie się przyjrzeć wszelkim niszczącym zdrowie, nieświadomie odziedziczonym po rodzicach i kulturze, przekonaniom i założeniom, które przyjęłyśmy jako własne – i zmienić je.”
(cytat z książki „Ciało kobiety,mądrość kobiety”)
Etykiety do ciała przypinają ludzie. Jako dzieci rodzimy się w absolutnej jedności z ciałem. Jesteśmy nim, słuchamy go i reagujemy na jego potrzeby. Zachwycająca jest zdolność noworodków i małych dzieci do rozumienia i komunikowania się z własnym ciałem. Nie ma dla nich wstydu ani skrępowania. Są w pełni sobą i cieszą się tym! Ale z czasem zaczynamy słyszeć komentarze wypowiadane przez ludzi, którzy nas otaczają. Niektóre rzucane w stosunku do nas, inne mówione o spotykanych ludziach bądź o sobie samym.
„Ojej, jaka jestem gruba.”
„Nie dotykaj mnie w ten tłusty brzuch.”
„Popatrz na nią. Jak można się tak ubrać! Jest na to za gruba! Widać jej cellulitis przez te legginsy!”
„Rany, nogi jak patyki, wstyd je pokazywać…”
„Ta to się na pewno głodzi. Wieszak a nie kobieta! Przecież facet nie pies, na kości nie poleci!”
„Nie jedz tyle, bo będziesz gruba.”
„Hehe, ten to ma klamkę a nie nos…”
„Chłopaku, zacznij coś jeść! Przecież facet nie może być taki wątły!”
„Widziałaś, jaki ma trądzik?”
„Tak się nie wypada ubierać…”
Przykłady tych komunikatów można mnożyć bez końca. Dzieci ich słuchają, przetwarzają i przyjmują do siebie. Bardzo szybko dowiadują się, że wygląd – zwłaszcza kobiet – jest kwestią podlegającą społecznej dyskusji, w której każdy ma prawo uczestniczyć. Druga rzecz którą zaczynają rozumieć, to fakt że wygląd ma kluczowe znaczenie dla relacji ludzkich. Szybko przekonują się, że bycie grubym to mniej więcej to samo co bycie gorszym, ale bycie zbyt chudym też je złe. Nikt nie podaje im dokładnej definicji dotyczącej tego jakie ciało jest grube a jakie chude, ale szybko się tego nauczą z obserwacji. Po przyjęciu lekcji od najbliższego otoczenia wyjdą przecież do świata. Na ich drodze staną mass media, social media i grupa rówieśnicza. Mieszanka wybuchowa!
Moje ciało, nie moje myśli?
Po takim „treningu społecznym” człowiek jest jak gąbka i wchłania przekonania innych ludzi oraz kulturowe przekazy z takim zapałem, że w końcu stają si jego własnymi. Która z kobiet nie przeżyła po latach szoku patrząc na swoje zdjęcia z czasów liceum i stwierdzając, że „wcale nie była taka gruba / taka nienaturalnie wysoka / taka brzydka” jak wówczas o sobie myślała.
Po latach funkcjonowania w przyjętych systemach ocen człowiek naprawdę sam już nie wie co tak naprawdę myśli o sobie i swoim ciele. Oceniamy się przez pryzmat innych ludzi. Często są to osoby dla nas bardzo ważne (rodzice, dziadkowie, przyjaciele, partnerzy) ale też przez pryzmat norm społecznych. Wielu z nas ciągle się zastanawia „a co inni sobie pomyślą”?. W efekcie zdecydowana większość osób myśli o ciele tylko w kategoriach „co warto w nim poprawić, jak je ulepszyć”. Bezkrytycznie dąży do lansowanego ideału, którego osiągnąć się nie da.
Czy można być szczęśliwym człowiekiem będąc pod tak dużym wpływem cudzych przekonań?
Czy można być wówczas autentycznie sobą?
Czy naprawdę o to chodzi w naszym życiu, by być ciągle na cenzurowanym?
Ja uważam, że nie, ale Ty masz prawo mieć inne zdanie.
Wiem też, że można wyjść poza szereg i dla własnego zdrowia psychicznego spróbować zmierzyć się z własnymi przekonaniami i sprawdzić jak się żyje inaczej. Do utartych szlaków zawsze można wrócić 😉
Co możesz zrobić, by spróbować funkcjonować inaczej?
Cóż… dziś, kiedy czytasz ten tekst jesteś dorosłym człowiekiem. Dorosłość to przywilej, który pozwala Ci decydować o sobie, samostanowić. Możesz dziś podjąć decyzję: „porzucę szkodliwe przekonania o swoim ciele i jego wyglądzie” i zacząć postulat ten realizować. Brzmi prosto? Wspaniale! Ale aż tak banalne nie jest. Jest to zadanie stosunkowo łatwe, ale wymaga PRACY, czasu i zaangażowania. Będzie też wymagało od Ciebie krytycznego myślenia i czujnego przyglądania się sobie. Wiem, że możesz to zrobić, naprawdę każdego na to stać! Co więcej możesz to robić tylko we własnym towarzystwie, ale możesz też skorzystać z rozmów ze specjalistą (psycholog / terapeuta) – to Twój wybór. Poczujesz czego potrzebujesz, po prostu temu zaufaj.
Ok, no to mam dla Ciebie ćwiczenie!
Nie jest to metoda zatwierdzona przez amerykańskich (czy jakiś innych) naukowców. To moja własna intuicja mi ją podpowiedziała.
Weź kartkę i długopis. Odpal ulubioną świecę, zrób sobie herbatę lub nalej lampkę wina. Zadbaj o miłą atmosferę i o to, by nikt Ci przez jakiś czas nie przeszkadzał. Następnie zapisz na kartce przekonania i myśli dotyczące Twojego ciała i wyglądu. To kartka tylko dla Ciebie, więc nie krępuj się – pisz wszystko, co przyjdzie Ci na myśl. Pisz rzeczy, które uznasz za miłe i te niemiłe. Po prostu pisz, nie oceniaj, zaknebluj wewnętrznego krytyka, który będzie narzekał, że to bez sensu i po co to piszesz… (z czasem wkręci się w zabawę i pewnie zacznie Ci podpowiadać przekonania, które powinny się znaleźć na liście).
Co może się znaleźć na tej liście? Wszystko! Od „jestem zdrowa”, przez „mam niezły tyłek” i „nie lubię moich małych piersi” czy „moje lewe ucho jest okropne”. Być może zapiszesz sporo pozycji.
Gdy poczujesz, że to już to popatrz na zapiski, przeczytaj je raz jeszcze. Wybierz coś, co akurat będzie Ci bliskie, wyda Ci się ważne. Zacznij się tą myślą bawić w głowie. Zastanów się: „Ok, skąd to wiem? Skąd mam to przekonanie? Gdzie to usłyszałam po raz pierwszy? Dlaczego czuję, że jest do miłe lub niemiłe? Co świadczy o tym, że jest ono prawdziwe? Czy to przekonanie sprawia, że czuję się dobrze? Czy ono mi służy?” . Możesz listę pytań rozbudować o swoje własne. Uwierz, że jak otworzysz się na to zadanie, to intuicja będzie dobrze Cię prowadzić!
Wbrew pozorom nie każde zdanie z pozoru „miłe” będzie Ci służyć. Może się okazać, że na głębokim poziomie nie czujesz się dobrze z tym przekonaniem, że w jakiś sposób Cię niewoli, unieszczęśliwia (podam bardzo uproszczony przykład: myślę, że mam świetny tyłek, ale boję się, że to się zmieni i wtedy nie będę tak wartościową osobą. Dlatego codziennie robię 500 przysiadów, choć wolałabym poczytać w tym czasie).
Jak widzisz namawiam Cię, byś popatrzyła / popatrzył na to co o sobie myślisz. Nie musisz tego zadania zrobić w jeden wieczór. Możesz je rozbić w czasie, stopniowo poddawać refleksji różne przekonania na swój temat. Nie zawsze z łatwością poznasz skąd przekonanie do Ciebie przyszło. Czasem będziesz potrzebować czasu, by odtworzyć jakąś historię. Daj sobie czas, to najważniejszy składnik każdego procesu!
Świadomie wybieraj z tych przekonań te, które Ci służą, które Cię budują. Zaznaczaj je na kartce w serduszka, kwiatki, tęczę czy co przyjdzie Ci do głowy. Te, które Cię ranią, blokują, odbierają radość życia skreślaj grubą czerwoną krechą. Niech znikną z kartki i stopniowo niech znikają z Twojej głowy! UWAGA! To niestety nie jest magia – te trudne myśli będą do Ciebie wracać. Jednak mając świadomość ich pochodzenia, wiedząc że nie są prawdziwie (lub jeśli są prawdą, że nie mają ostatecznie tak dużego znaczenia, by móc odbierać Ci radość życia) będzie Ci łatwiej powiedzieć sobie: „To tylko myśl. Odejdzie równie szybko jak się pojawiła. Wiem, że czasem tak o sobie myślę, ale nie chcę tego dla siebie. Puszczam tę myśl wolno, niech odpłynie jak obłok na niebie”.
Samoświadomość ma moc uzdrawiania. Refleksja nad sobą to naprawdę potężne narzędzie do zmiany. Z czasem nauczysz się poddawać każdą myśl na swój temat krytycznej analizie i to sprawi, że poczujesz się pewniej, lżej i bliżej siebie. Pamiętaj, że Twój wygląd i Twoje ciało zmieniają się ciągle. Starzejesz się, tyjesz lub chudniesz, tracisz masę mięśniową i ją zyskujesz, chorujesz i jesteś w świetnej formie. Dlatego to co wypiszesz na kartce dziś wieczór, to nie jest zbiór zamknięty. Będą pojawiać się nowe przekonania, zależnie od życiowego momentu. Po czasie odkryjesz te, które w sobie nosisz, ale dziś akurat nie wybrzmiewają w Tobie mocno. Trening z kartką pomoże Ci wykształcić w sobie nawyk krytycznego podejścia do myśli na własny temat. Z czasem będziesz to robić z automatu. I wierzę, że to mocno osadzi Cię w sobie i pozwoli Ci świadomie, w radości kroczyć przez życie. Nieważne ile masz lat. Na dobre samopoczucie i polubienie siebie na pewno nie jest za późno!
PS Jeśli chcesz podzielić się swoją refleksją lub porozmawiać – napisz do mnie!