Jak skutecznie zabić zaangażowanie młodych pracowników?

Większość pracodawców chciałoby mieć młodych, dynamicznych ludzi w zespole, świeżo po studiach lub w ich trakcie i z m.in. 4 letnim doświadczeniem zawodowym… 🙂 Młodzi nie mają doświadczenia. Mają chęci. Korzystajcie z tego!

Tylko pracodawcy boją się zatrudniać młodych, którym brakuje doświadczenia.

A działy HR mierzą się z niedostatkiem talentów na rynku pracy, z oczekiwaniami kandydatów względem firmy, przewyższającymi wkład, jaki mogą oni do niej wnieść; z ich brakiem zaangażowania w życie firmy i niechęć do wiązania się z pracodawcą na dłużej.

Czy pracodawcy są w tej sytuacji bezradni i niewinni?

Z zapałem opowiada się o problemach: o szkołach, które nie kształcą specjalistów jakich firmy szukają; o niedostatku wiedzy jaką młodzież wynosi po latach nauki; o tym, że młodym się nie chce pracować… pada wtedy zawsze sakramentalne pytanie: gdzie te czasy, gdy za pracą stały tłumy?

Z drugiej strony organizując praktyki i staże przedsiębiorcy zamiast wdrażać uczniów  w kulturę organizacji, przekazywać wiedzę i budować pozytywny wizerunek firmy jako pracodawcy, pozwalają uczniom„odbębnić” godziny, gonią ich do sprzątania, parzenia kawy i traktują jak przysłowiowego „chłopca na posyłki”.

No i młodzież wychodząc z takiej firmy z przekonaniem, że nikt ich nie szanuje, że w takiej firmie, gdzie wiecznie będą sprzątać nie chcą pracować, zaczynają wątpić, czy wiedza przekazywana im w szkole jest w ogóle użyteczna. Takie działania w zalążku duszą ich kreatywność, motywację i chęć do nauki.  Firma zyskuje złą opinię i gwarancję, że jak ta młodzież skończy edukację, to nigdy nie aplikuje, a wtedy właśnie będziemy próbować pozyskać tych kandydatów… szczególnie jeśli jesteśmy stosunkowo niewielką, lokalną firmą.

Dla przedstawicieli „pokolenia Z” takie podejście jest „zabójcze”…

Badania wskazują na to, że dla przedstawicieli pokolenia Z najważniejsze jest partnerstwo, możliwość rozwoju i interdyscyplinarność. Tymczasem pracodawcy często traktują trendy i badania jak mało istotną statystykę i ignorują potrzeby młodzieży, podcinając gałąź na której sami siedzą.

Światowe korporacje  w odpowiedzi na te problemy wprowadziły program „Sojusz dla młodych”, którego celem jest walka  z bezrobociem wśród absolwentów szkół różnego poziomu i wspieranie młodzieży w stawianiu pierwszych kroków na rynku pracy. Celem programu jest również rozwój kształcenia kierunkowego, szczególnie przez organizację wartościowych praktyk i staży. Niektóre firmy uciekają się do tworzenia dedykowanych kierunków kształcenia w szkołach zawodowych/średnich i na uczelniach wyższych.

Rozmiar nie ma znaczenia, liczą się chęci

Chcemy (my jako pracodawcy) robić piorunujące wrażenie na uczniach, wywoływać „efekt WOW”, jednocześnie łowiąc tych najzdolniejszych. Promujemy markę pracodawcy m.in. przez objęcie patronatem klasy czy współpracę z lokalną uczelnią. Jednak by uzyskać oczekiwany efekt (bycie pracodawcą z wyboru) należy zadbać o to, by praktyki, które odbywają się w naszej firmie, były dobrze skrojoną, przemyślaną akcją, dzięki której młodzi naprawdę się czegoś nauczą. Szkoły powinny przygotować uczniów do kariery zawodowej, ale i biznes ma w tym procesie swoją rolę: umożliwienie młodzieży poznania ścieżki zawodowej w praktyce…

Zatem drodzy Pracodawcy, zamiast narzekać na niedostatki szkolnictwa i w efekcie braki wiedzy u uczniów, organizujmy wartościowe praktyki!

Jako pracodawcy mamy wpływ na rynek pracy i możemy go w pewnym zakresie aktywnie kształtować. Nie każdą firmę stać na tworzenie dedykowanych kierunków kształcenia, ale nawiązanie bliskich relacji z lokalnym szkolnictwem powinno stać się podstawową praktyką przedsiębiorstw.  Edukacja i biznes wcale nie są tak odległe od siebie, jak może się wydawać. Zatem zamiast narzekać na niesprzyjające okoliczności czas działać!

Tekst ukazał się w rozszerzonej wersji na stronie: markapracodawcy.pl