Stali na parkingu, było już zupełnie ciemno i jedyne światło, które niemrawo oświetlało ich sylwetki, co chwilę gasło. Lampa była zepsuta od dłuższego czasu i Anka zdążyła przywyknąć. Oparła się o swój stary samochód, włożyła ręce głęboko w kieszenie i wbiła wzrok w ziemię. Czuła, że na nią patrzy i ją lustruje. Stał naprzeciwko niej, wydawał się nieco zirytowany słabym światłem, ale nie rezygnował z wpatrywania się w nią.
pisanina
1 posta